niedziela, 17 lipca 2016

spodnie dresowe numer dwa...

W końcu udało mi się znaleźć chwilę, a dokładniej pół dnia, i uszyć spodnie dresowe dla Młodego. Materiał zakupiłam już jakiś czas temu i w końcu go spożytkowałam. 

Syn jest dzieckiem drobnym, więc spodnie sklepowe z reguły były na niego za szerokie. Nawet jeśli miały sznurek w pasie i mogłam je regulować to zdarzało się, że po ściągnięciu ich tworzyły się "balony" na nogawkach. Wyglądało to lekko mówiąc brzydko. 

Spodnie numer jeden uszyłam już kilkanaście tygodni temu, jednak ich pokazywać nie będę. Była to moja pierwsza uszyta część garderoby, więc ich wygląd pozostawiał wiele do życzenia. Synowi jednak się podobały, na szczęście, i chodzi w nich do dziś.. 

Te są, o niebo, ładniejsze. Nawet mąż powiedział, że te wyglądają jak spodnie w końcu. Mi też się podobają. Są równe, proste, ściągacze są zszyte prosto... Oczywiście jest kilka mankamentów. Przykładowo, gdy chciałam obszyć miejsce na dziurkę w pasie okazało się, że albo ja nie umiem obszywać dziurek na maszynie szyjąc na gotowym ściągaczu ze sklepu albo po prostu na ściągaczu nie obszywa się dziurek na maszynie. Która opcja jest dobra nie wiem. Niemniej jednak zrobiłam po prostu dziurkę w ściągaczu (w miejscu, gdzie musiałam spruć nieudane obszycie dziurki) i nie jest ona nijak obszyta. No i dziurki nie są swoim lustrzanych odbicie i nie są oddalone od środka spodni o dokładnie taką samą ilość cm. No niestety... 




Może kiedyś nabiorę wprawy i będą to spodnie idealne. Tym bardziej, że jeszcze kilka materiałów czeka na swoją kolej. 

Nadmienię tylko, że nie korzystałam z gotowego wykroju, a stworzyłam go sama na podstawie internetowych podpowiedzi znalezionych na przeróżnych blogach oraz obecnie używanych spodni syna. Dla mnie to także spory sukces, bo przygodę z szycie dopiero zaczynam.

Zdjęcie zrobione bez prasowania. Nie zdążyłam uprasować, bo ledwie zrobiłam to pierwsze zdjęcie to Młody je założył, a gdy je założył to zaraz w bliżej nieokreślonych okolicznościach oblał się wodą i spodnie trzeba było zdjąć i wyprać. Teraz schną na suszarce... 

Podobają się Wam?

4 komentarze:

  1. Rewelacja! Jaką masz maszynę? Bo suszę Mężowi głowę o własną ;) A ściągacze normalnie w sklepie kupiłaś?
    Naprawdę rewelacja!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam maszynę z Lidla, te co ostatnio w promocji była. Tak ściągacze są ze sklepu na metry kupowane...

    Mi mąż kupił w prezencie... I powiem Ci ze jeden z najbardziej świetnych prezentow

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wciąż czekam na własną maszynę ;)
      Dawno nie pisałaś nic...co słychać?

      Usuń
  3. Wow, ale czad! Ja próbowałam mamę namówić na uszycie spodni wnukom, bo coś tam działa na maszynie, ale wzbrania się, mówi, że spodnie to nie tak hop siup :-). Super wyszły!

    OdpowiedzUsuń